Autobiograficzna powieść Stanisława Lema “Wysoki Zamek” wyjawia wszystko, co czytelnik chciałby wiedzieć o młodym Lemie, ale nawet nie przyszłoby mu do głowy, żeby o to zapytać.
“I was a monster” - przyznaje Lem i opisuje, jak tyranizował otoczenie, np. zgadzał się jeść tylko wtedy, gdy ojciec stał na stole i na przemian zamykał i otwierał parasol. Wybitny pisarz, niezwykle oczytany i świetnie wykształcony wizjoner i filozof, nieco wstydliwie ale jednocześnie z pewną determinacją odsłania tajemnice swego dzieciństwa i wczesnej młodości, kiedy rodziła się jego pasja poznawcza. Opowiada o swoich pierwszych studiach medycznych, odbywanych w sekrecie nad książkami ojca-lekarza, o pierwszych praktykach chirurgicznych, polegających na wybebeszaniu zabawek, o licznych kolekcjach - flag państwowych, fotografii miast dołączanych do czekolad Sucharda, “rupieci elektryczno-mechaniczych”, o manii wyrabiania przeróżnych legitymacji, nadających wyjatkowe uprawnienia, o spacerach z ojcem po Lwowie. Punkty orientacyjne w mieście widzianym oczyma dziecka to staruszka z koszykiem precli, sklep Orensteina z owocami południowymi, cukiernia Zalewskiego z marcepanowymi rzeźbami na wystawie, neonowe reklamy czekolad Sucharda i Milki, sprzedawca baloników, Wesołe Miasteczko, ale także Wysoki Zamek, gdzie chodziło się podczas niespodziewanie wolnej lekcji, i Panorama Racławicka.
Na przeszłość każdego z nas składają się ludzie i miejsca, nie inaczej jest u Lema. Bohaterami “Wysokiego Zamku” są rodzice, służba, nauczyciele z gimnazjum im. Karola Szajnochy, koledzy szkolni, cyrkowcy występujący na podwórzu. Wszędzie dookoła panoszą się rzeczy: zamknięte biurka, oszklone szafy kryjące w sobie skarby, cacka, których żywot trwał dopóty, dopóki były niedostępne dla chłopięcych rączek Stasia.
Wspomnienia Lema są barwne jak obrazki w kalejdoskopie. Jednak nie można dać się uwieść samym obrazom, bardzo kuszącym opisom przedwojennego Lwowa, świata, który przestał istnieć. Warto przyjrzeć się wysiłkowi, z jakim autor wydobywa przeszłość z mroków swojej pamięci, jak się z nią zmaga, a ona zazdrośnie strzeże swoich sekretów: “Przecież przepadnie ze mną, strażniczka zaciekła, sknera, zaprawiona w tyranii, w nieposłuszeństwie, w szyderczej krnąbrności, tak stała i tak krucha zarazem, czuła, a równocześnie obojętna jak węgiel, w krótym odcisnął się liść. Jak ją zrozumieć? Jak się z nią pogodzić?”.
“Wysoki Zamek” to książka o poszukiwaniu w odległych latach dzieciństwa tropów wiodących do teraźniejszości, a także o skomplikowanych relacjach nas samych z naszą pamięcią, która jest czymś więcej, niż siecią neuronów. I chyba trzeba w to uwierzyć, skoro tak rzecze Stanisław Lem.
Stanisław Lem, Wysoki Zamek, Wydawnictwo Literackie 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz