Oto za sprawą niewinnego kichnięcia zakatarzonego Jasia z jego nosa wystrzela ledwie widoczna kropelka kataru, w której siedzi przyczajona cała armia paskudnych rinowirusów, gotowych do ataku na kolejny nos. Kiedy wirusy zaatakowały Kajtka, w jego nosie rozegrała się prawdziwa bitwa – niczym pod Troją, pod Waterloo, pod Stalingradem! - zacięta batalia między dzielnymi oddziałami obronnymi pod wodzą Limfocyta a paskudnymi, dzikimi i brutalnymi hordami najeźdźców. Wirusy mnożą się na potęgę, robią totalną demolkę, rozbijają bezbronne komórki, są obleśne i bezlitosne. Kiedy wydaje się, że już nic nie pomoże i limfocyty zostaną pokonane, do akcji wkracza doktor Florenty Orzeszko, uroczy pediatra o staroświeckim imieniu i niecodziennych upodobaniach.
Znajomość z serią „Na sygnale” zaczęliśmy od debiutującej na Targach Książki drugiej części cyklu: „Nóż w placu. Skaleczenie”. Pierwsza część ma te same zalety, co opisana wcześniej druga: akcja dzieje się rówocześnie w dwóch światach, w w makroświecie jest Kajtek i lekarz, w mikroświecie Granulocyt, Limfocyt i wystylizowany na pirata Rinowirus. Książka jest atrakcyjna dla całej rodziny i wzbudza skojarzenia z francuskim cyklem „Było sobie życie”. Jest też kapitalnie zilustrowana. Ma jedną wadę, która wyraźnie nasiliła się w drugiej części: ilustrator niesiony potęgą swej wyobraźni niezbyt uważnie przeczytał tekst i czytamy o Limfocycie, który okłada wirusy kijem, a na obrazku widzimy go uzbrojonego a to w spray przeciw wirusom, a to w odkurzacz. Michaś zauważył to i dopytywał się zdumiony, czy ta rura od odkurzacza to jest kij, ale nie wpłynęło to negatywnie na odbiór całości.
„Skaleczenie” przeczytaliśmy ze trzysta razy, „Przeziębienie” cieszy się nie mniejszym wzięciem. Teraz czekamy na trzecią część, hardcorową opowieść o rotawirusach! Będzie się działo!
Wojciech Feleszko, Lądowanie rinowirusów. Przeziębienie, ilustracje Ignacy Czwartos, Wydawnictwo Hokus-Pokus 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz