poniedziałek, 8 listopada 2010

Krew się leje, gronkowiec szaleje

Jedną z pierwszych pozycji na mojej targowej liście zakupów był „Nóż w placu. Skaleczenie” z serii „Na sygnale” Wojciecha Feleszki, z rysunkami Ignacego Czwartosa. Tryskająca na okładce fontanna krwi z przeciętego palca, a w niej zastęp stroskanych budowniczych były bardzo obiecujące. I rzeczywiście, strzeliłam w dziesiątkę.

Kupiłam tę książkę z myślą o moim pięcioletnim synku, który omdlewa na widok krwi. Pomyślałam, że albo pomoże nam oswoić demony, albo oddamy lekturę jakiemuś twardzielowi (lub twardzielce).

Kiedy Piotruś usłyszał, że to o skaleczeniu, natychmiast wpadł w panikę i uciekł z krzykiem. Na kanapę obok mnie wpakował się Michaś.

- Czytaj o skaleczeniu! - zarządził. Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać!

Po chwili zza rogu wyłonił się Piotruś i drobnymi kroczkami, tak niby od niechcenia, przytuptał do nas, usiadł koło mnie z drugiej strony i już po chwili historia Julki i jej rany ciętej wciągnęła nas wszystkich bez reszty.

Od pierwszego czytania minęło trzy dni. Przeczytaliśmy ją już sześć razy i będą następne, bo moje dzieci uwielbiają wałkować w kółko książki, które przypadną im do gustu. Potrafią nazwać bakterie na rysunkach („paciolkowce!” wykrzykuje trzyletni Michaś, „gronkowce!” uzupełnia Piotruś), a operacja tamowania krwi zachwyca ich i zapiera dech w piersiach.

Pomysł jest świetny. Akcja toczy się równolegle w dwóch światach: w naszym, w którym Julka z mamą jadą do doktora Orzeszki zaszyć ranę oraz w świecie ludzkiego organizmu, który broni się przed krwotokiem i atakiem bakterii. Uosobione płytki krwi, pracowicie wznoszące tamę, to widok który bawi i uczy. Brawurowe rysunki Ignacego Czwartosa są kapitalne, nic dziwnego, że grafik otrzymał wyróżnienie w konkursie „Książka Roku” 2009 za ilustracje do pierwszej części przygód rodziny Nosków i sympatycznego lekarza. Całość przywodzi na myśl francuski cykl „Było sobie życie” Alberta Barillé, serię genialnych filmów popularnonaukowych dla całej rodziny. Na lekturze książki Wojciecha Feleszki również skorzystają wszyscy czytelnicy niezależnie od wieku.

Muszę jednak wytknąć wydawcy kilka niedociągnięć na styku słowo-obraz. W tekście jest mowa o przybitej do drzewa kartce z napisem „Kocham Julkę z II b”, na obrazku napis jest wyryty w korze. Autor pisze o buteleczce „przypominającej pękaty balonik”, na rysunku bohater trzyma w ręku probówkę. W tekście jest mowa o jakimś nowym bohaterze, dzieci wypatrują go na rysunku i dopytują się, gdzie on jest, a on jest narysowany dopiero trzy strony dalej. To drobiazgi, ale dla mnie irytujące.

Książka ze wszech miar jest godna polecenia. Jest frapująca, zajmująca, atrakcyjna w warstwie słownej i graficznej. Zwróćcie na nią uwagę!

Wojciech Feleszko, Nóż w palcu. Skaleczenie, Wydawnictwo Hokus-Pokus 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz