Ta książeczka bardzo mnie zaskoczyła. W ogóle nie wiem, skąd się wzięła w naszym domu, bo na pewno jej nie kupiłam - zwracam baczną uwagę na ilustracje, a te mi się nie podobają. Znalazłam ją w trakcie wiosennych porządków wśród sterty moich książek, rzuciłam okiem na opis („zbiór bajek terapeutycznych”) i odłożyłam z myślą, że poczytam chłopakom, skoro już jest. A potem wieczorem zaczęłam czytać.
Pierwsze wrażenia - hmmm. Jest sobie szczęśliwa rodzinka jeżyków: mama, która wszystkim pomaga i zawsze się uśmiecha i tata, który ciężko pracuje, ale zawsze z uśmiechem i miły, pomocny synek. Zaraz mnie zemdli, myślę, ale twardo czytam dalej. Czytam mojemu sześciolatkowi, który żyje w świecie Lego Ninjago, spinjitsu i walki oraz mojemu ośmiolatkowi, który właśnie pochłania trzeci tom „Magicznego Drzewa” i oderwać się od niego nie może – czytam im taką mdlącą opowiastkę dla młodszych przedszkolaków, o jeżyku, który miał dobre serduszko, bo z trudem zdobytym pożywieniem podzielił się z napotkanymi przyjaciółmi i został za to hojnie wynagrodzony przez wróżkę – a oni zasłuchani nieziemsko! Prawie nie oddychają! A ja... A mnie się oczy szklą. Szok, mówię wam. Następnego dnia – mamo, poczytaj o Jeżyku. I tak co wieczór jedna bajeczka, i oni zasłuchani, a ja wzruszona. Czytamy o pojawieniu sie Braciszka, o pierwszych dniach w szkole, o śmierci ukochanego Dziadka.
To są niesamowicie proste historyjki (trochę w stylu
"Misia Uszatka"), ale tak ciepłe i pogodne, aż dech zapiera. I zostają w dzieciach, bo wczoraj na placu zabaw Piotruś, huśtając się pod niebo, wykrzyczał do mnie:
- A pamiętasz mamo, jak jeżyk myślał, że mama nie będzie go już tak kochać, jak urodzi mu się braciszek? A ona przecież kochała go tak samo!
Bardzo polecam.
Anna Grzywa, Bajki o Jeżyku, Wydawnictwo Czelej 2012.
Niezbadane sa szlaki dzieciecych gustow literackich :-)
OdpowiedzUsuńAle najdziwniejsze, że moje też! :-)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od tego, z jakim ciepłem taka bajka jest dzieciom czytana. Niektóre matki mogą czytać nawet instrukcję obsługi pralki, a dziecko i tak odbierze ten czas pozytywnie i rodzinnie.
OdpowiedzUsuńuśmiechnęłam się czytając tą recenzję:))
OdpowiedzUsuńZamówiłam, ale właśnie popieram post Barbary D., nie każdy ma ten "dar". Zazdroszczę czasu na czytanie sobie, najwięcej książek udało mi się przeczytać w trakcie nauki zasypiania starszej córki, ponieważ wymagała ona jedynie obecności w wymiarze godzinowym co najmniej- chyba pół biblioteki osiedlowej pochłonęłam. Synuś niestety nie chciał edukować mamy, szybko nauczył się zasypiać sam.
OdpowiedzUsuń