Jeszcze niedawno moje dziateczki zasypiały kołysane strofami klasyków, wdzięcznymi opowieściami o przygodach misia o bardzo małym rozumku, bądź dydaktycznymi historyjkami z życia pewnego żółwia. Aż nadszedł czytelniczy armagedon, wiek klęski i upadku godziwej literatury, której znajomością można się pochwalić w zacnym gronie. Nadeszła era Koszmarnego Karolka.

Drugą świeżynką z karolkowej stajni są „Wyśrubowane wykreślanki”. I tu kolejne zaskoczenie: Piotruś, który szybko się nudzi i porzuca łamigłówki najdalej w połowie, twardo wykreślał przykre przezwiska, aż doszedł do ostatniego. Założę się, że kiedy jutro podsunę mu wykreślankę ze wstrętnymi wyrazami, będzie tak samo.

I wyluzowałam. Nie będę już tępić u dzieci uwielbiania dla Karolka. Też zdarza mi się czytać książki, którymi nie można się pochwalić w zacnym gronie. Ba, mam na czytelniczym sumieniu takie pozycje, do których nie przyznam się nawet na torturach. I nie chroni mnie wymówka, że czytałam, by wiedzieć, czym społeczeństwo zaśmieca sobie umysły – nie, ja to chłonęłam z płonącymi policzkami, strona po stronie, tom po tomie!...
Po lekturze historyjki o Karolku i książkach zobaczyłam bohatera w zupełnie innym świetle: to bardzo sprytny, inteligentny i asertywny chłopiec, któremu obce są konwenanse, jest uparty i twardo dąży do celu. Czuję, że Karolek jeszcze nam wszystkim pokaże.
Franceska Simon, ilustracje Tony Ross, Koszmarny Karolek czyta książkę, Znak Emotikon 2011;
Koszmarny Karolek. Wyśrubowane wykreślanki, Znak Emotikon 2011.
ha, ha! też się śmiałam!
OdpowiedzUsuńekhm, czy ta wstydliwa lektura to "Saga o ludziach lodu"?
OdpowiedzUsuńPracuję w świetlicy i codziennie czytam dzieciom. Z Koszmarnym Karolkiem miałam ten sam problem co Ty ;)
OdpowiedzUsuńW przeciwieństwie do dzieci, które go uwielbiają. I nawet te, których inne książki nudzą i nie potrafią zainteresować - Koszmarny Karolek rozśmiesza wszystkich w naszym świetlicowym kąciku czytelniczym - bez wyjątku :)
Chuda, no coś ty, czytałaś "Zmierzch"? ;)
OdpowiedzUsuńChuda, a "rozlewiska"? Powiedz, proszę, ja czytałam, choć raził mnie język i styl, to historię łykałam setkami stron dziennie i koiła moje nerwy...a tu aż głupio się w towarzystwie przyznać, bo to obciach (obciachem jest też, według mego pięciolatka, całowanie mamy w szkole na "dowidzenia"!!!!!!!! w domu za to dusza hula:))
OdpowiedzUsuńProszę nie zgadywać, i tak się nie przyznam :-)
OdpowiedzUsuńA ja się przyznaję BEZ WSTYDU: czytamy z Maciejem "Karolka" od ... trzeciego roku życia mojego syneczka. Zaśmiewamy się razem. I bardzo chciałabym, żeby mój obecny 8-mio latek miał duże poczucie humoru ... :-) POZDROWIENIA !!!
OdpowiedzUsuńJak również ... zdrowy DYSTANS do zastawanej rzeczywistości :-)
OdpowiedzUsuńzachęciłaś mnie, wypożyczę z biblioteki. Adaśkowi powinno się spodobać - kwiatkowska
OdpowiedzUsuńhaha Mam to samo ale coraz bardziej czuję się rozgrzeszona, że mnie ta książka również śmieszy :-) dzięki!
OdpowiedzUsuń