środa, 12 października 2011

Dla maluchów, które lubią zwierzęta

TVN Uwaga! prowadzi akcję „Zwierzęta są jak ludzie. Czują.” W ramach akcji ukazały się dwie książeczki z kolorowankami, łamigłówkami i grą typu memo adresowane do małych wielbicieli zwierząt: „Chcę mieć pieska” i „Piesek na spacerze”.

Proste obrazkowe historyjki przekazują dzieciom podstawowe informacje na temat opieki nad czworonogiem i zakresu odpowiedzialności za pupila. Przypomnienia „Na spacerze sprzątamy po piesku” albo „Nie zabieram y  pieska  na plac zabaw”  powinny zostać opublikowane w formie plakatów, którymi należałoby okleić polskie ulice i parki, ku pamięci zarówno małoletnim jak i dorosłym właścicielom psów.

UWAGA KONKURS!

Dzięki uprzejmości telewizji TVN mam dla Was kilka egzemplarzy obydwu tytułów. Aby je zdobyć, trzeba w komentarzu do tej notki wpisać anegdotkę związaną z dzieckiem i zwierzęciem. Może to być historia z Waszego dzieciństwa albo opowiastka o wydarzeniu z życia potomstwa.

Kwestie formalne:

1. Konkurs trwa przez tydzień, czekam do północy 18 października 2011.
2. Ogłoszenie wyników 19 października.
3. Spośród zamieszczonych komentarzy wybieram dziesięć, których autorzy zostaną nagrodzeni książeczkami.
4. Proszę pamiętać o podpisaniu się imieniem lub nickiem i pozostawieniu adresu mailowego.

Czekam niecierpliwie na Wasze opowieści, bo bardzo lubię je czytać :-)

Chcę mieć pieska, Piesek na spacerze, Wydawnictwo G+J 2011

16 komentarzy:

  1. Uwaga, autentyczna historia.
    Kupiłam sobie w Inglocie wypasiony lakier do paznokci. W domu wyciągając go z opakowania odłozyłam na stół charakterystyczną, czarną, niewielką reklamówkę, dodawaną zawsze do produktów. Wracają dzieci z przedszkola, Michał zauważył czarną reklamóweczkę i podekscytowany woła: "mamuś!! babcia Iśka zapomniała swojego worka na psie kupy!!!".
    Historia druga. Michał. Sika na stojąco i nagle filozoficznym tonem oznajmia: "musze uważać jak będę opuszczać deskę... żebym sobie nie przytrzasnął jajeczek. Bo w nich są te.... y.yyy.... nnooo.... ZIARENKA dla kur!!"
    (taaaa, nasionka ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. witam, od dwóch pokoleń mieszkamy w mieście. jako dzieci, moja siostra i ja, zwierzęta typu krowa czy koń widywaliśmy tylko na obrazkach. Pewnego dnia pojechaliśmy w odwiedziny do jakiejś dalekiej rodziny na wsi. Moja siostra miała wtedy jakieś 4 lata. Zobaczyła biegające po gospodarstwie prosiaki i zafascynowana krzyknęła "mamo! mamo! a co to za ptaki?!" Mina gospodarzy bezcenna. Potem zaprosili nas na wakacje, pewnie z litości dla biednych miejskich dzieci:)
    riverd
    ewozniak6@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój syn uwielbia wszystkie zwierzaki. Pewnego dnia wracając z nim z przedszkola natknęliśmy się na ogromnego spuszczonego ze smyczy owczarka bez kagańca. Właściciela nigdzie nie było widać, a Filip już rwał się do głaskania "olbrzyma". Nie możemy go tego jeszcze oduczyć, więc tradycyjnie powiedziałam "Nie głaskaj pieska bo cię jeszcze ugryzie".
    Na co moje dziecko odpowiedziało: "Pieski nie gryzą grzecznych i miłych chłopczyków (cytat- nie poprawiać), tylko starych, brudnych, brzydkich panów". :)
    ewa@iveno.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnego razu moja przyjaciółka wpadła na pomysł aby kupic mi ...rybke w kuli- czerwonego bojownika.
    Sama tez miała takiego ale niebieskiego i dała mu na imie Elvis. Moja rybka otrzymała imię Zdzichu.Jeden z barci mojej mamy miał również na imię Zdzisław. Kilka dni po otrzymaniu prezentu zadzwoniłam do mojego brata i po krótkiej rozmowie mówi do niego: a sluchaj wiesz co masz pozdrowienia od Zdzicha;-), mój brat nieco zdziwiony: no dzięki, a co jest u Waaaaas??????? Ja wtym momencie wybuchnełam smiechem- gdyż mi chodziło o rybke. Co śmieszniejsze rybka ta była chyba kaskaderem. Kilka razy wyskoczyła mi z kuli w momencie jej czyszczenia, a nawet wpadła do odpływu zlewu w kuchni... i przezyła. szybko odkreciłam kolanko pod zlewem podstawiłam miske i ku mojemu zdziwieniu Zdzichu zył. Mój synek chciąłby pieska, ja sama tez miałam psa, ale że mieszkamy w bloku nie jest to najlepszy pomysł. Dostał kiedys od babci tak jak ja rybke -welonka i dął mu na imie Jacek, ale niestety Jacek nie miał zbyt dobrego zdrowia i pożył tylko kilka dni...;-( madziara383@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze śpiewałam moim dzieciom kołysanki do snu. Pewnego wieczoru, gdy wyśpiewałam już wszystkie i to po dwa razy, nasz niespełna 2-letni wtedy synek absolutnie nie chciał spać. Nieco podminowana rzuciłam mu:
    - wiesz co, Bartuś? Licz sobie teraz barany.
    - nie mogę, odpowiedział.
    - dlaczego?!
    - bo baca ma tylko 1 barana...

    Z pozdrowieniami, świeżo upieczona babcia
    Ola
    (aramiss@interia.pl)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mamy jeszcze żadnych anegdotek związanych z psami, ponieważ synek ma dopiero 15miesięcy. Jednak miłość jaką darzy swoich pupili jest nieprawdopodona. Szymek karmi swoje pieski (czasem też sam próbuje), pomaga wyprowadzać na spacer (choć często wiążę się to z wywrotką), bawi się z nimi, przytula, całuje, głaszcze i biega z nimi po całym mieszkaniu. Kocha je najbardziej na świecie. Zawsze znajdzie je pod stołem i w każdej innej kryjówce. Widać, że jest to wielkie uczucie! Oczywiście odwzajemnione! Marta. martaolanska@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio byliśmy z naszym Synkiem u mojej kuzynki, Synek ma prawie 2 latka i bardzo dużo mówi ale niestety po swojemu. Fantastycznie naśladuje odgłosy zwierząt. U kuzynki w kuchni stoi klatka z drewnianym domkiem w którym siedziała sobie duuża i włochata świnka morska, której z domku wystawał tylko pyszczek i spora kępa sierści. Mój synek nigdy nie widział świnki morskiej i podchodząc do klatki zrobił minę zdziwionego. Po chwili przychodzi do mnie i ciągnie za rękę, paluszkiem pokazując na świnkę i mówi "niał". Mówię do Niego, że to nie jest kotek tylko świnka morska na to On zrobił usteczka w podkówkę, łzy napłynęły Mu do oczu i zaczął krzyczeć "nie! niał, niał, niał!". I tak świnka morska została kotkiem;). Jak już świnka opuściła swój domek to Mały latał z kuchni do pokoju i krzyczał "niał, niał, niał".

    Pozdrawiam
    Marta

    mikra11@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że nie zostanie nagrodzony komentarz o rybce w kuli, który jest opowieścią o jawnym znęcaniu się nad zwierzętami

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie, nic dziwnego, że rybka z tej kuli ucieka..ryby nie cierpią być w kuli :(
    Też w tej chwili nie kojarzę anegdotki o zwierzętach, ale bardzo chciałabym się pochwalić moimi wychowankami ze świetlicy szkolnej. Od 6 lat moje dzieciaki organizują Wielką Akcję "Na Pomoc Zwierzętom", której początek jest trochę zabawny, bo dzieciaki znalazły na biurku moją książkę pt: "Pamiętnik Babuni", zaciekawione obrazkami kotów zaczęły przeglądać książeczkę i nagle przychodzą do mnie z pomysłem: "Proszę Pani zwierzaki w schronisku są takie biedne i samotne, może byśmy zrobili dla nich prezent?" Kocham zwierzęta więc się zgodziłam z miejsca, a po akceptacji pomysłu przez panią Dyrektor zaczęliśmy naszą Akcję. Mamy od 6 lat dużo zabawy i satysfakcji. Dzieci przynoszą maskotki, pieką z rodzicami ciasta, robią galaretki oraz przygotowują przedstawienia w którym grają role zwierzęce (na czworakach :) Dochody z kiermaszu przeznaczyliśmy na podopiecznych jednej z prozwierzęcych fundacji oraz na schronisko w Bielsku - wycieczka była bardzo udana. Natomiast przy przedstawieniu super się bawimy, zwłaszcza kiedy klasowe rozrabiaki malują sobie na twarzach kocie wąsy i psie pyszczki. Ostatnio organizujemy też konkurs plastyczny oraz z wiedzy o zwierzętach i ich prawach.
    Dziękuję Wam dzieciaki w imieniu zwierzaków.
    Pozdrawiam
    dedi74@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Piesek kundelek o imieniu Walentynka mieszka z Nami od 6 lat, ale kiedy pojawila sie na swiecie Nasza cudowna Iskiereczka Milenka, zrobiła sie ogromnie zazdrosna.No cóż, rzecz jasna ze Milenka npotrzebowala wiecej czasu. Ale kiedy powoli powoli zaczeły sie poznawac az wreszcie sie zaprzyjaźniły, to teraz sa obie nierozłączne. Milenka uwielbia karmic Walentynkę różnymi smakołykami, spacer bez pieska Walentynki, jest spcerem nieudanym.Kazdą chorobe Milenka znosi lżej jak Walentynka jest obok Niej i czule sie do Niej przytula. Czyż nie warto uczyc dziecka od maleństwa, kochać zwierzeta? Wystarczy popatrzec sie na tą prawdziwą, wierną i bezinteresowną miłość zwierzęta do dziecka wtedy świat wydaje cie ciut lepszy!
    Pozdrawiam!
    Aneta

    wojtana13@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój synek Olek (1,5 roku) strasznie kocha naszą kicię (7 lat). Cały czas za nią biega, przytula, karmi mlekiem ze swojej butelki... niestety jest to miłość nieodwzajemniona. Kicia przed nim ucieka gdzie może, a jak już nie ma gdzie się schować to ostrzega, że jest niezadowolona krótkimi pomrukami "hrr hrr hrr". Z tego powodu, gdy ktoś zapyta Olka jak robi kotek, ten nigdy nie powie "miau" tylko zawsze krzyczy "hrr hrr hrr" i trzeba opowiadać całą historię dla wyjaśnienia :)

    Pozdrawiam
    anetaptas@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Tego zdarzenia nie pamiętam, bo byłam wtedy malutka, ale opowiedziała mi ją moja Mamusia :)
    Bardzo lubiłam jeść chleb z masłem i miodem, oczywiście nie przy stole ;)
    Raz wyszłam z kromalem na balkon i nie minęła chwila, jak wbiegłam z powrotem do domu ściskając w palcach... pszczołę i zanosząc się od płaczu krzyczałam w kółko: "Nika lobaćka naziała! Nika lobaćka naziała!!" (Nika robaczka znalazła)
    Pszczółka też chciała pojeść sobie miodu, a ja podobno płakałam bardziej z żalu, niż z bólu.

    Pozdrawiam :)Asia
    axusia@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Odrobina absurdu:

    Marysia, 2,5 roku:
    - Wiesz mamo, ja jestem podobna do Reksia. (nasz pies kundelek).
    - Tak?
    - Tak, bo mam takie czarne oczy.
    - A! To on też ma czarne oczy?
    - Nie. Futerko.

    Antoś, lat 3, przygląda się ubranej bluzeczce w paski i z wyrazem szczęścia na twarzy mówi:
    - Zobacz mamusiu, mam takie same paski jak biedronka.

    Ala,lat 2,2:
    Chodzi po ogródku, nagle ucieka i woła:
    - Ratunku! Widziałam niewidzialnego pająka!

    Alusia do psa:
    - Reksiu, nauczyłeś się dawać cześć lewą rączką! Ojej, mamy pieska leworęcznego.

    Ala idzie z balonem do Reksia:
    - Zobaczymy, czy Reksiu umie latać. (?!?!)

    Ania K.
    annamonikakowalik@wp.pl

    http://bobry.blogujacy.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Gdy synek był mały uczyłam go odgłosów, jakie wydają różne zwierzęta. Radził sobie z tym doskonale. Z pewnym wyjątkiem. Na pytanie, jak robi kotek, zawsze i każdemu odpowiadał: beee.
    Trochę czasu minęło zanim rozgryźliśmy tę zagadkę. Kot był jedynym zwierzęciem, które posiadaliśmy, a tym samym z którym syn miał do czynienia na co dzień. Wielokrotnie widział jak nasz kot załatwiał się do kuwety, a więc robił "be".
    Stąd piesek robił: hau, hau, kurka: ko, ko, a kotek: beee.

    Teraz mój dwu i pól latek od kilku tygodni "trenuje" swoje poczucie humoru - wkroczył w świat fantazji i udawania. Świetnie się przy tym bawi. Ostatnio treścią jego żartów są zwierzęta.
    Chce pokazać nam rodzicom, że celowo bawi się nazwami zwierząt, specjalnie źle dopasowuje odgłosy przez nie wydawane, albo po prostu sam "zmienia się" w zwierzątko i bardzo się z tego cieszy.

    Dziś byłam z synem na spacerze - przyglądaliśmy się kurom, kaczkom, indykom i pawiom. Rozmawialiśmy o obserwowanych ptakach, zwracałam mu uwagę na różnice wynikające z płci, patrzeliśmy jak się zachowują... Synek był bardzo zainteresowany, zadawał mnóstwo pytań i sam dochodził do ciekawych wniosków.

    Po powrocie do domu, na pytanie taty, gdzie był z mamą i co widział - z powagą odpowiedział: Byłem na spacerze z mamą. I oglądaliśmy nosorożce, wielbłądy i lwa.
    I zaczął się śmiać!

    Pozdrawiam - Basia
    Bareppa@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Nasza 2letnia Pociecha musi sie w domu zadowolic rybkami, ktore dokarmia nagminnie i jakby mogla to by je tez glaskala. Dwukrotnie musielismy wyczyscic cale akwarium po tym jak nakarmila je cala zawartoscia pudelka z karma. To byla jednak pestka w porownaniu z wyciagnieciem jej ze sklepu zoologicznego, kiedy poszlismy kupic nowe opakowanie. Mala prowadzila zawzieta konwersacje z kilkoma dziesiatkami rybek i nie przejela sie faktem, ze caly personel czeka z zamknieciem sklepu dopoki nie skonczy.
    Z jej milosci do zwierzat korzystaja okoliczne zwierzaki, glaskane, dopieszczane, dokarmiane i wyciagane spod zaparkowanych samochodow (razem z Pociecha). Brak czworonoga w domu Pociecha rekompensuje sobie pluszakiem - kundelkiem alias Yogi - Yogi. Tylko Yogi moze otrzec jej lzy i tylko Yogi odpedza zle sny. Za kilka miesiecy przeprowadzamy sie do wiekszego domu i rozwazamy przygarniecie kundelka. Podejrzewam, ze to bedzie najbardziej rozpieszczony pies w okolicy.
    Lou
    netty@poczta.fm

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytanie rozwija umysl
    Pozdrawiam Martyna z http://dojazddoparyza.pl/dojazd-z-lotniska-beauvais/

    OdpowiedzUsuń