niedziela, 5 czerwca 2011

Jak dobrze być dzieckiem!

Szczególnie w Krakowie i szczególnie w miniony weekend. 1. Targi Książki dla Dzieci były imprezą z polotem, rozmachem i bez pudła trafiającą w potrzeby dzieci i rodziców. Piotruś i Michaś mieli zajęcie na długie godziny, a ja, jeśli tylko znalazłam wolne krzesełko, odpływałam z zachwytu.

Obawiałam się znanej z jesiennych targów książki ciasnoty, duchoty i masakry. Tymczasem było przestronnie, a stoiska wyposażone były w miękkie poduchy, stoliki, krzesełka oraz dużą ilość zabawek i najróżniejszych materiałów plastycznych. Dzieci mogły wyżywać się twórczo budując z klocków, lepiąc z plasteliny, rysując, wycinając, wyklejając... Na stoisku Qlturki animatorki z Ośrodka Twórczej Edukacji Kangur robiły z dziećmi zwierzątka z rolek po papierze toaletowym, na stoisku Pracowni K można było złożyć z kartonu duży domek, samochód oraz małe domki. Gazeta Wyborcza pokazała, co można zrobić ze starej gazety, a Polskie Gry Planszowe zorganizowały planszową wersję Bitwy pod Grunwaldem w rozmiarze maxi: na podłodze rozłożona była wielka plansza, dzieci rzucały klockami jak pufy i przestawiały pionki o gabarytach dwulatka. Sala kinowa pod patronatem Agrafki wyposażona była w duże, miękkie poduchy, na których Piotruś i Michaś odpoczywali w czasie projekcji. Sama patrzyłam na nie pożądliwym wzrokiem :-)

Już dawno nie byłam na tak fajnej, twórczej imprezie dla dzieci. Ostatnie doświadczenia (Zator i piknik u Piotrusia w przedszkolu, które albo kosztowały majątek, albo/oraz polegały głównie na staniu w kolejkach do różnych atrakcji) wywołały u mnie nowy atak niechęci do aktywnego rodzicielstwa, tymczasem z targów wyszłam oczarowana. Byliśmy w sobotę i w niedzielę, bo zostałam zaproszona przez Qlturkę do czytania dzieciom na jej stoisku. Czytanie było bardzo sympatyczne, dzieci słuchały jak zaczarowane, a moi chłopcy nie rozbiegali się we wszystkich możliwych kierunkach, grzecznie pozostając w obrębie stoiska nr 90. W sobotę Michał polegiwał przy mnie na poduszkach, a Piotruś realizował wizje artystyczne przy stoliku, z kolei w niedzielę Piotruś leżał na poduchach, a Michaś w skupieniu smarował klejem całą rolkę po papierze toaletowym w środku i na zewnątrz. Na moje czytanie przyszła Karina z kompletem dziatek, wymieniłyśmy kilka spójnych zdań, co było sporym osiągnięciem w targowej rzeczywistości.

Pozwoliłam chłopakom wybrać sobie książki, a że kupowanie zostawiłam na koniec atrakcji, to z braku sił nie przyłożyłam się zbytnio do wyboru. W sobotę Michał upatrzył sobie „Dinozaury” Buchmanna  z przebrzydkim gadem na okładce i za nic nie chciał zmienić koncepcji. Piotruś zażyczył sobie nowy tom „Pana Kuleczki”. W niedzielę znowu przechodziliśmy koło stoiska Media Rodziny i chłopcy wybrali „Zuzię w szpitalu” (Piotruś) i „Kicia Kocia zostaje policjantką” (Michaś). Piotruś lubi książki o szpitalach, bo porównuje swoje doświadczenia z przeżyciami bohaterów literackich, a „Kicia Kocia” okazała się zupełnie przyzwoitą polską! serią dla najmłodszych. Podkreślam jej polskość, bo bardzo wiele książek opowiadających o rzeczywistości przedszkolaków i młodszych dzieci jest tłumaczona, jakby filozofią było napisanie takiej książki po polsku.

Nastawiałam się przede wszystkim na atrakcje dla chłopaków i nie zawiodłam się. Mam nadzieję, że wystawcy są zadowoleni z imprezy tak samo jak ja i Targi Książki dla Dzieci na stałe wejdą do  targowego repertuaru Krakowa.

15 komentarzy:

  1. a ja widziałam relacje w Tv i nawet wypatrywałam czy gdzieś Was nie widać....

    OdpowiedzUsuń
  2. Targów zazdroszczę, ale nie mieliśmy zapału jechać:).

    Czy będzie recenzja z Hołowni? Ciekawam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, było super! Polecamy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo miło było Cię poznać, Chuda. Dla mnie to jak dotknąć legendy :) A widok Piotrusia całuącego ręce czytającej Mamy bezcenny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy: chłopcy przemieszczali się tak szybko, że może gdzies załapaliśmy się jako kolorowa smuga ;-)

    cypisek: gdyby nie Qlturka, to mój zapał też by zapewnie osłabł :-)

    Anonimowy: :-)

    Karina: OMG, poczułam się jak Smok Wawelski :-)) Piotruś jest bardzo czuły i całuśny.

    OdpowiedzUsuń
  6. cypisek, recenzja Hołowni będzie, tylko zaczytałam się w innych książkach i jeszcze nie skończyłam. A ja solidna jestem, od deski do deski :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Spokojnie, poczekam na recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szukałam informacji o targach i dotarłam tutaj. My też jesteśmy bardzo zadowoleni i planujemy za rok też się zjawić. Pozdrawiam serdecznie! Iza

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że Cię znalazłam. Fajnie, że czytasz i o tym piszesz. Fajnie, że polecasz. I FAJNIE, że jesteś :) Dopiero zaczynam blogować (o dzieciach i nvc) i szukałam czegoś do polecenia czytajacym mamą. I znalazłam. Ciebie. Tymczasem zapraszam do siebie. Być może i Ty znajdziesz tam coś dla siebie i swoich dzieci. Będzie mi miło gościć Cię W Świecie Żyrafy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi miło powitać nowe Czytelniczki :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszelkie atrakcje dla dzieci, których celem jest rozwój ich wyobraźni i kreatywnego myślenia, jest godny pochwały. Czytanie z pewnością do wspomnianych atrakcji się zalicza. Gratuluję wspaniałego pomysłu na zapewnienie rozrywki swym dzieciom!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytanie dziecku to cudowna sprawa, która może stworzyć bardzo silną więź między rodzicem i maluszkiem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dla mnie ważne jest by animatorzy lubili dzieci i pracę z nimi. Bez tego nie ma miłej atmosfery na imprezie. Więcej na www.arteventy.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak najbardziej organizacja tego typu atrakcji i animacji dla dzieci jest potrzebna.

    OdpowiedzUsuń