piątek, 23 kwietnia 2010

Arcydzieło!

W ostatnim czasie nasz domowy księgozbiór wzbogacił się o “Arcytrudny alfabet” Marty Pokorskiej. Cóż to za piękna książka! A jaka użyteczna!

Wyjaśnia znaczenie różnych trudnych słów w formie uroczych, zabawnych wierszyków. Otwierającą zbiór rymowankę “A jak abstynencja” o rybie pile, która postanowiła żyć w abstynencji i nie jeść rybek, tylko zająć się stolarstwem w wynajętym warsztatcie, chłopcy recytują z pamięci. Kolejne zresztą też. Występuje w nich osioł, który trzy dni myślał, jak się oświadczyć damie serca, aż runął na kolana rycząc „kocham!”, na co ona wykrzywiła pysk, mówiąc „co za banał” (ulubiony fragment Michasia). Spotykamy także okonia-nonkonformistę, Romana-megalomana, trębacza-wirtuoza i wiele innych interesujących postaci. Spotykamy wielokrotnie, bo odkąd książka pojawiła się w naszym domu kilka dni temu, czytamy ją rano, w południe i wieczorem, przed śniadaniem, przy śniadaniu, po śniadaniu, od deski do deski, od abstynencji po zabobon.

Strona graficzna książki dorównuje treści. Litery w tytułach poszczególnych wierszy są a to ułożone z pastylek (H jak hipochondryk), a to miotła udaje T albo pistolet L. Jest to dodatkowa zabawa dla dzieci, które ze zdumieniem i rozbawieniem wyłapują je w tekście.

To jedna z tych książek, których czytanie jest frajdą i dla dużych, i dla małych.

Marta Pokorska, Arcytrudny alfabet, Dwie Siostry 2007

2 komentarze:

  1. Zastanawiam się czy tylko ja mam ślinotok na widok nowych i nieznanych mi książek... Moja lista znowu się powiększyła :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tylko Ty, ja tez cierpię na tę przypadłośc :)

    OdpowiedzUsuń