środa, 29 sierpnia 2012

Dla kogo Upiorna Mamuśka?

Z tradycyjnym poślizgiem wakacyjnym (przepraszam! przepraszam!) podaję wyniki rozdawnictwa książkowego. Bardzo miło czytało mi się Wasze opowieści, dziękuję za wszystkie, a książka trafi do Mamy Kwiatka.

Gratuluję i życzę Ci miłej lektury oraz nieustającej pociechy i radości z Ignasia :-)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Daleko od ideału, blisko życia


Moje dzieci właśnie wymyśliły nową wspaniałą zabawę: piszcząc i wrzeszcząc jak opętani smarują się mydłem w płynie. Zamknęłam ich w łazience i podparłam klamkę krzesłem. Wypuszczę dopiero wtedy, jak się nacieszą i umyją. Czym więc może mi zaimponować Upiorna Mamuśka?

„Wyznania upiornej mamuśki”, książka powstała na podstawie bloga scarymommy.com, kolejny raz uświadomiła mi istnienie globalnej społeczności matek. Różnimy się nieziemsko, ale mamy obszar wspólnych doświadczeń i przemyśleń. W książce znalazłam kilka tekstów wyjętych prosto z mojej głowy i sytuacji wziętych z mojego życia, jak choćby ta: „Zapisałam się na fitness, żeby korzystać z darmowej opieki dla dzieci. Zostawiam je, a sama siedzę w szatni, czytam czasopisma i blogi”. Miałam dokładnie taką pokusę! Albo: „Jeżeli jeszcze raz będę musiała obejrzeć Barneya i przyjaciół, chyba sobie wydłubię oko widelcem”. Przecież właśnie to czułam, oglądając sto pięćdziesiąty trzeci raz w kółko ten sam odcinek Teletubisiów! Jak słyszałam pierwsze takty piosenki na początku odcinka, oko zaczynało mi latać i ręce się trzęsły. „Żeby skłonić dzieci do uśmiechu przy robieniu zdjęcia, udaję czkawkę. Zawsze działa” Kiedy robiłam chłopakom zdjęcie przed Wielkanocą, bo na święta rozsyłam aktualne fotografie dzieci rodzinie i znajomym, mówiłam „kupa”, dzięki temu umierali ze śmiechu i na zdjęciu wyszli radośnie. „Moje półtoraroczne dziecko nadal nie umie powiedzieć mama, natomiast nie dalej jak dzisiaj użyło słowa cholera we właściwym kontekście”. Nigdy nie zapomnę, jak trzyletni Piotruś, zniechęcony jakąś trudnością przy montażu klocków, użył przy starszej pani sąsiadce sformułowania „zaraz mnie tu szlag trafi”. Panią poraziło. „Wychodzę z przyjaciółkami w każdy czwartkowy wieczór. Tylko dzięki temu jeszcze nie zwariowałam, przysięgam”. Ja wychodzę znacznie rzadziej, ale też oszalałabym już dawno, gdyby nie grono moich przyjaciółek z babskich wieczorów.

Jeszcze długo mogłabym wypisywać cytaty i opowiadać, jak są mi bliskie. Jill Smokler opisuje tę stronę macierzyństwa, o której nie w każdym gronie wypada mówić, a tym samym wpisuje się w bliskie mi ideologicznie grono matek, które przyznają, że nie są idealne.

Jedyne, do czego bym się przyczepiła, to kwestia źródła: czy w Polsce nie ma świetnych blogów o podobnej tematyce? Czy polskie matki blogerki nie piszą o niebo lepiej od Jill Smokler? Jeśli Wydawca nie wie, gdzie szukać, to ja chętnie podpowiem: fjakfrustratka.blox.pl, dzieciowo.pl, nie-po-kolei.blogspot.com,  eee-co-to-ja-chcialam.blog.pl, radziecki-termos.blog.pl , sistermoon.blog.pl, pierwsza-zona.blog.pl, tomaszowa.wordpress.com , a-kocica-papierosa.blog.pl, macierzynstwo-bez-lukru.blogspot.om, że o od-rana-do-wieczora nie wspomnę przez wrodzoną skromność, z której jestem powszechnie znana.

A na końcu dodam, że bardzo się cieszę, że mój tytuł naszej antologii tak się podoba. Przyjął się w mediach, bo kolejny raz w ostatnim czasie czytam, że ktoś „odziera macierzyństwo ze zbędnego lukru”, albo że pisze „bez lukru”. Niedawno został użyty w dwóch recenzjach książki Sylwii Chutnik. Więc jak gdzieś przeczytacie o lukrze w kontekście macierzyństwa, to wiedzcie, że to mój pomysł i jestem z niego dumna :-)

Jill Smokler, Wyznania upiornej mamuśki, Prószyński i S-ka 2012

UWAGA, rozdawnictwo książkowe! Dysponuję jednym egzemplarzem, który oddam w zainteresowane ręce. Aby go zdobyć, proszę napisać w komentarzu o jakimś Waszym doświadczeniu w stylu opisanych powyżej. Może macie patent na to, żeby każdy z czteroosobowej rodziny na tym samym zdjęciu wyglądał w miarę dobrze? Albo opowiecie, jak Wasze dzieciątko zaprezentowało zdolności lingwistyczne? Czas start, zakończenie akcji 20 sierpnia o północy. Proszę pamiętać o zostawieniu adresu mailowego pod komentarzem.