piątek, 8 kwietnia 2011

Wspomnienia o Babciach i Dziadkach - rozwiązanie konkursu

Kochani,
bardzo dziękuję Wam za udział w konkursie i piękne historie, którymi się podzieliliście. Czas na wyniki konkursu:

Egzemplarze książki "Poradnik dla babci i dziadka" Wydawnictwa Pestka otrzymują:

Ania za wspomnienie o kuchni Buniusi
i Weronika za wspomnienie o Dziadku Jasiu.


Serdecznie gratuluję! :-)

O mamie, która zamieniła się w smoka

Rany, to przecież o mnie!! jęknęłam ze zgrozą podszytą fascynacją. Mama Filipa zamieniła się w smoka, ryczy, zionie ogniem i niszczy to, co stanie jej na drodze. Mam na sumieniu wiele podobnych wyczynów, a ostatnio nawet skóra na twarzy zrobiła mi się jakaś chropawa. Ratunku, jestem smoczycą!

Książka pochodzi ze Skandynawii, mekki doskonałej literatury dla dzieci i jest taka fajna, że bardzo żałuję, iż to nie ja ją napisałam. A tematyka taka mi bliska, taka życiowa!... Poranne okrzyki „Pospiesz się! Nie wylej mleka!”, paniczne „Spóźnimy się!!”, desperackie „Zwariuję!!” - kto tego nie zna? Mama Filipa, zawsze w biegu, w permanentnym niedoczasie, z kawą w jednej ręce, suszarką do włosów w drugiej, telefonem w trzeciej i szczoteczką do zębów w czwartej, każdego ranka wywrzaskiwała komendy. A Filip zakładał wtedy głowę smoka, bo w środku było trochę ciszej.

Pewnego ranka Filip obudził się i zobaczył, że jego mama zamieniła się w smoka. Chłopiec przyjął to z pełnym spokojem, a kiedy okazało się, że mama zapomniała, co powinna robić, przejął stery. Najpierw czuł się panem sytuacji i wykorzystywał ją z lubością (kakao we wszystkich wariantach! dwie porcje lodów!), ale szybko okazało się, że nie jest łatwo mieć mamę smoka.

Jest w tej książce jedno piękne zdanie, które bardzo zapadło mi w pamięć: oto mama-smok zjadła robala wygrzewającego się na ścianie budynku, a potem wpadła w szał i rozdeptała swój telefon komórkowy. Filip, który postanowił zaprowadzić ją do szpitala, wziął ją za rękę: „Ręka jest trochę szorstka. Ale to przecież nadal jest ręka jego mamy”. Jest też scenka, gdy dozorca w zoo, który uważa mamę-smoka za krokodyla, proponuje Filipowi, żeby zostawił ją w ogrodzie. Filip jest oburzony, krzyczy: „Puszczaj! To moja mama!”

Pomyślałam wtedy o bezwarunkowej miłości, jaką obdarzają nas dzieci nawet wtedy, gdy na to nie zasługujemy. Dzieci kochają swoich rodziców zawsze, nawet wtedy, gdy są przez nich krzywdzone.  Są wobec nas lojalne także wtedy, gdy się za nas wstydzą. Przejmujące!

Książka bardzo podobała się moim dzieciom, śmiały się, doskonale się bawiły, a kiedy po kolejnym czytaniu zapytałam:

- A co zrobicie, jak ja się zamienię w smoka?

usłyszałam dwie skrajne odpowiedzi.

- To ja się zamienię w lycerza i cię przekloję – odparł ze stoickim spokojem Michał (3,5), a Piotruś (5,5) wykrzywił usta w podkówkę, zarzucił mi ręce na szyję i łamiącym się głosem poprosił:

- Bądź miłym, chudziutkim smoczkiem, dobrze?

Pija Lindenbaum, Filip i mama, która zapomniała, Zakamarki 2010

piątek, 1 kwietnia 2011

W co się bawić, w co się bawić??

To pytanie zadawałam sobie przez cały marzec 2011, a z każdego kolejnego dnia brzmiało ono coraz bardziej dramatycznie. Michał ustanowił swój rekord nieobecności w przedszkolu i dni, kiedy go nie było w domu, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki i jeszcze by mi zostało. Przesilenie wiosennie jak co roku dało mi się we znaki, co w połączeniu z osłabieniem organizmu po antybiotyku uczyniło ze mnie flaka fizycznego i psychicznego, i miałam problem z wymyśleniem co ugotować na obiad, a co dopiero atrakcyjnych zabaw dla dziecka!

W takiej podbramkowej sytuacji do moich rąk trafiła książka „365 zabaw dla bystrych brzdąców”. Odetchnęłam z ulgą. Uwielbiam podobne książki z pomysłami, bo po pierwsze – przypominają mi o wielu zabawach, o których zapomniałam, a po drugie – zawsze znajdę w nich taką zabawę, której nie znam, a która okazuje się hitem. Dzięki tej książce przypomniałam sobie o pieczątkach z ziemniaków. Oczywiście zrobiły furorę i przez całe przedpołudnie przybijaliśmy koślawe gwiazdki i kanciaste serduszka, zanim wpadłam na pomysł wycinania zdecydowanie łatwiejszych figur geometrycznych.

Podoba mi się rozsądek autorki: rozdział „Sztuki piękne” zaczyna się od przeglądu środków czyszczących, przydatnych przy usuwaniu śladów dziecięcej ekspresji twórczej. Nie wiedziałam, że kredki ze ścian i cegieł można łatwo usunąć za pomocą WD-40! Większość pomysłów jest łatwa do realizacji nawet dla osób nieszczególnie uzdolnionych manualnie, np. gitara z gumek recepturek, opakowania po chusteczkach higienicznych i tutki po ręcznikach papierowych. Niektóre, jak zabawa w naśladowanie, nie wymagają żadnych rekwizytów, a dają wiele radości i śmiechu.

Bardzo często najważniejszym elementem udanej zabawy jest udział rodzica. Znam to z włąsnego doświadczenia: najlepsze zabawki szybko się nudzą, kiedy zostawiam dzieci z nimi same, a najprostsze zabawy są źródłem niekończącej się radości, jeśli tylko bawię się z nimi.

Drodzy Rodzicie, kupcie książkę Sheilii Ellison zamiast kolejnego kawałka plastiku i bawcie się dobrze razem z dziećmi.

Sheila Ellison, 365 zabaw dla bystrych brzdąców, W.A.B. 2011