Czasem szukam podpowiedzi, jak mieć dzieci i nie zwariować, czasami potwierdzenia, że nie tylko ja tak mam. Jestem ciekawa, jak inne matki definiują swoje macierzyństwo, z zainteresowaniem czytam jak rozbierają je na czynniki pierwsze i analizują kawałek po kawałku. O ile oczywiście czas im na to pozwala.
To wszystko znalazłam w książce
„Projekt matka”. Bardzo podoba mi się już sama konstrukcja
książki, bo jest bardzo życiowa: obszerny opis czasu planowania
dziecka, starań, ciąża opisywana tydzień po tygodniu, a potem
rodzi się dziecko i czas przyspiesza. Kolejno pojawia się drugie i
trzecie dziecko, ale matka ma bardzo ograniczone możliwości na
wsłuchiwanie się w siebie, dzieci zagłuszają wszystko. Jest
męcząca codzienność, praca po nocach, perfekcyjna logistyka,
szczegółowy harmonogram każdego dnia, każdego tygodnia. A potem
dzieci rosną i matka powoli zaczyna odzyskiwać siebie, wreszcie ma
czas, by pomyśleć, a nawet zapisać swoje przemyślenia.
Bardzo jest mi to bliskie.
Jestem czytelniczką zimno od lat.
Książka przypomniała mi wiele historii, szczególnie tych z
początków jej blogowania. Czytało mi się świetnie, chyba nawet
lepiej niż bloga. Cenię dopracowane kompozycje, dopieszczone
konstrukcje – a taki właśnie jest „Projekt matka”. Osobiście
brakowało mi tylko historii o tym, że Silny przez dłuższy czas
był uważany za Kokardę, ale niech to pozostanie blogerską
tajemnicą :-)
Małgorzata Łukowiak, Projekt matka,
Świat Książki 2012.
A ja właśnie dlatego, że czytałam zimno od strasznie dawna (nie było jeszcze NC), to mam problem z nabyciem książki (bo przecież to wszystko znam), tak samo z MS, ale chętnie pożyczę i doczytam;))
OdpowiedzUsuńTeż to wszystko znam, ale części już nie pamiętałam, a resztę przypomniałam sobie z przyjemnością :-)
OdpowiedzUsuń