„Koziołki” mają ogromną wartość poznawczą, bo pojawiają się tu przedstawiciele ginących zawodów. Czy ktoś dziś widział zduna? Ba! Co tu o zdunie marzyć, skoro pieców teraz jak na lekarstwo! A tu proszę bardzo, pojawia się zarówno piec jak i zdun wraz ze szczegółowym opisem jego pracy. Pojawia się tu także garncarz-producent glinianego wazonika oraz sprawa wyrobu jaśków obejmująca nieznany współcześnie rytuał skubania gęsi.A wszystko to opisane mistrzowskim piórem pani Chotomskiej, więc czyta się i słucha doskonale.
Wanda Chotomska, Koziołki Pana Zegarmistrza, Wydawnictwo Miejskie 2008
czesc to jest boadzo fajna legenda
OdpowiedzUsuńczesc też tak uważam :-)
OdpowiedzUsuń