Twórczość pani Małgorzaty bardzo cenię, a z każdym kolejnym tomem serii rósł mój szacunek do niej. Nawet na chwilę nie obniżając lotów, zaprezentowała czytelnikom wielozwrotkowe, dowcipne i przyjemnie w lekturze opowiastki z najdziwniejszymi bohaterami i przedmiotami o imionach i nazwach zaczynających się na tę samą literę, albo osnuła je wokół kolejnych cyfr. Cykl zaczyna się od utalentowanej detektywistycznie anakondy, w wolnym czasie chętnie zwisającej na akacji, w kolejnych tomach spotykamy barakudę baraszkującą w Bałtyku, cykadę z tajemniczą przeszłością, dinozaura z problemami stomatologicznymi i całą galerię przeróżnych i na ogół sympatycznych postaci (jeśli nie liczyć jędzy z jaśkiem oraz rabusia Rysia, ale on nie jest do końca czarnym charakterem, bo nawrócił się dzięki ryjówce).To świetne książeczki, które warto czytać z dziećmi dla obopólnej przyjemności. Zgrabne rymy, wesołe historyjki i świetnie uzupełniające je sympatyczne rysunki Beaty Batorskiej są gwarancją doskonałej zabawy.
Małgorzata Strzałkowska, A jak anakonda, seria "ABC... Uczę się", Hachette Polska 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz